czwartek, 17 kwietnia 2014

ROZDZIAŁ XII ~ Mercado/Daremco/Remadco


W końcu te­go właśnie szu­kamy w książkach: wiel­kich uczuć, które nig­dy nie stały się naszym udziałem, i wiel­kiego bólu, które­go łat­wo się poz­być, za­mykając książkę.
*PATRICK*
 Mijała kolejna minuta bólu. Kolejna minuta cierpienia. Kolejna minuta, która przybliżała go do końca tych tortur. Na szczęście, Tatiana i Matthew, nadal nie zaczęli się nad nim znęcać. Wiedział jednak, że nie potrwa to długo. Nie można przecież przez 24 godziny udawać snu! Na razie była czwarta nad ranem, więc nie stanowiło to problemu. Bardziej bał się co zrobi o tej ósmej/dziewiątej. Było pewne, że przesłuchają go. I to niedługo.
- Matt! - krzyknęła na cały dom Tatiana. - Dlaczego jeszcze nie wstałeś?!
- Zauważ, że jechaliśmy tutaj jakiś czas. Teoretycznie porwaliśmy go tydzień temu! Daj mi, więc pospać dłużej niż godzinę - warknął w odpowiedzi.
 Patrick zdębiał. Nie widział Annabel już tydzień?! Nic dziwnego, że powoli usychał. Usychał bez jej miłości, usychał bez jej śmiechu, usychał bez jej pocałunków, usychał bez Niej. 
- Matt! - Tatiana wydarła się ponownie. - Mogę go przesłuchać sama?!
- Jest czwarta nad ranem. Daj mu pospać, bo i tak nic ci nie powie! - odkrzyknął Matthew. - To był rozkaz! - dodał po chwili.
 Dziewczyna fuknęła i usiadła na kanapie obok Patricka.
- ,,Daj mu pospać. I tak nic ci nie powie" - przedrzeźniała swojego wspólnika. - Mógłby mi raz zaufać!
 Poderwała się gwałtownie z sofy.
- Mógłby raz zauważyć, że nie jestem tylko przyjaciółką - mruknęła.
*ANNABEL*
 Nie było go tydzień. O siedem dni za dużo! Bez niego była jak kwiat bez wody, drzewo bez liści, miłość bez nienawiści. Wydawało jej się, że jej dusza rozpada się na kawałeczki, że umiera powolną, bolesną śmiercią. Właściwie, wyglądała jak trup; zapadnięte policzki, fioletowe cienie pod zapuchniętymi oczami, blada cera, rzadkie, tłuste włosy, popękane, blade usta. 
- Ann, prześpij się jeszcze trochę - powiedziała Liv widząc, że jej przyjaciółka już nie śpi.
 Wzruszyła ramionami.
- Dostatecznie się wyspałam w nocy. Poza tym ja też chcę się przyczynić do znalezienia Patricka.
 Prawnuczka Herkulesa Poirot, zmieszała się. 
- Wystarczająco pomogłaś mi swoimi zeznaniami - bąknęła i podała jej zielony kubek. - Proszę, melisa.
 Annabel odstawiła z trzaskiem herbatę.
- Dziękuję, nie skorzystam - parsknęła. - Liv, chciałabym trochę pomóc.
- Mówię ci, że pomogłaś. Opisałaś mi Patricka, jego wygląd, jego charakter, jego wrogów, jego przyjaciół, jego rodzinę... Więcej nie możesz zrobić. Możesz tylko wziąć długą, gorącą kąpiel, umyć włosy i położyć się spać, ewentualnie poczytać jakąś książkę. 
- Chętnie poczytam - zgodziła się z oporem.
- O! Fajnie. Mam dużą biblioteczkę, jak chcesz to coś ci pożyczę - zaoferowała Liv.
- Mam już wybrany tytuł.
- Super, jaki?
- O Matthew Inglethorpie i jego rosyjskiej wspólniczce. 
 Liv jęknęła. 
- Nie ma takiej książki. Jak chcesz - dam ci Tajemniczą historię w Style's lub Morderstwo w Mezopotamii, ale błagam cię, odpuść.
 Annabel mruknęła coś pod nosem, a na głos powiedziała:
- Wezmę tą kąpiel, a ty przygotuj jakąś ciekawą książkę akcji.
 Liv uśmiechnęła się i wskazała drzwi na końcu korytarza. 
- Umyj się porządnie, bo, wiesz, jak odnajdziemy Patricka to na pewno nie poleci w ramiona trupa.
 
 Po szybkiej kąpieli i wysuszeniu włosów, wróciła do pokoju. Jej przyjaciółka zapisywała coś w grubym zeszycie pochylona nad jakąś książką Christie, co jakiś czas popijając swoją ulubioną herbatą.
 Annabel odchrząknęła.
- Jak tyle będziesz siedzieć nad tymi papierami to będziesz wyglądać jak dzwonnik z Notre Dame - zauważyła żartobliwie.
 Na twarzy Liv wykwitł piękny uśmiech, odsłaniający jej nadal śnieżnobiałe zęby.
- Dobrze, że jesteś. Połóż się, na stoliku masz książkę.
 Annabel wywróciła oczami. Uważała, że Liv zanadto ją rozpieszcza. Położyła się jednak w łóżku bez szemrania. Przez olejek o zapachu lawendy chciało jej się spać. I to bardzo. 
 Sięgnęła po książkę. Ku jej zaskoczeniu było to Morderstwo w Mezopotamii. Zaczęła czytać. Książka bardzo ją wciągnęła. Kiedy doszła do strony 61, pewien fragment przykuł jej uwagę.
- Czy siostra zabierała aceton z pracowni?
- Tak - odparłam. - Wzięłam.
- Siostra dobrze wie, że w magazynie wykopalisk jest mała buteleczka acetonu?
- Naprawdę? Nie wiedziałam! 
- A ja myślę, że siostra dobrze wiedziała! - pani Mercado była wściekła. - Siostra poszła na przeszpiegi. Dobrze ja znam szpitalne pielęgniarki!*
 Zdziwiła się. Bardzo podobną rozmowę odbyła jej mama kilka dni przed śmiercią. Mówiła, że jakaś pani oskarżyła ją o zabranie acetonu z pracowni, a nie odpowiedniego magazynu. Czy to był jakiś znak?
- Liv! - zawołała przyjaciółkę.
 Ta szybko do niej podeszła i przeczytała fragment wskazywany przez Annabel.
- Taką samą rozmowę odbyła moja mama. No, tylko z wyjątkiem nazwiska. To była pani Daremco - westchnęła.
 Jej przyjaciółka natychmiast się ożywiła.
- To przecież anagram nazwiska Mercado!
 Podbiegła do laptopa i zaczęła wyszukiwać różne hasła. Trochę to trwało, bo każde było niewypałem. Nagle poderwała się. Wydała okrzyk zdumienia, chwyciła swój kołonotatnik i pobiegła do garderoby. Annabel nawet nie zdążyła zareagować. Wszystko działo się za szybko. 
 Za chwilę wróciła Liv. Ubrana w białą, koronkową sukienkę do kolan ze skórzanym paseczkiem oraz w sandałki na korkowym koturnie o kolorze brzoskwiniowym. Usta miała delikatnie zaróżowione, a oczy podkreślał welon z czarnych, gęstych rzęs.
- Zbieraj się, Ann. Mamy do załatwienia pewną sprawę w firmie Remadco.
*LOGAN*
- Znowu to robisz - westchnął Vincent
- Co robię? - zapytał zdziwiony nagłą wizytą menadżera.
- Doprowadzasz Liv do skraju wytrzymałości. Trzeci sezon serialu stoi pod znakiem zapytania - wyjaśnił opadając na krzesło.
- Ech... To nie moja wina. - Odgarnął włosy z czoła.
 Vincent westchnął teatralnie.
- A czyja? Może Carmeli! - wybuchnął.
- Słuchaj, akurat szedłem do Liv, by ją przeprosić. Idziesz ze mną? - zapytał zdenerwowany postawą menadżera.
 Mężczyzna skinął głową.
- I słuchaj, Logan. Jak jeszcze raz doprowadzisz ją do tego stanu - pożałujesz. To jest gwiazda waszego serialu, więc bez niej, na razie, nie ma twojej kariery.
 Gwiazdor przełknął głośno ślinę. Pokiwał głową w zrozumieniu.
 Podczas drogi słowa menadżera nadal odbijały się w jego głowie. Liv ma odejść? Na planie nie będzie już tej samej atmosfery, bez Niej to już nie będzie to samo. A poza tym - nadal był rozdarty pomiędzy nią a Annabel. Obie przeczyły sobie nawzajem. Liv była raczej rozważną, inteligentną, odważną, zdeterminowaną dziewczyną. Oprócz tego zawsze lubiła zagłębiać się w literaturze, słuchać muzyki, porozmawiać w kameralnym gronie przyjaciół.
 Za to Annabel była inna. Przywiązywała się do tej jednej osoby, jej decyzje raczej nie były przemyślane, a książki chyba były jej wrogiem. Nie wspominając o muzyce klasycznej!
 Mimo wszystko - dziewczyny świetnie się dogadywały, złapały wspólny język. Ich przyjaźń była dla niego wrogiem. Inaczej, by było gdyby się nienawidziły. Z zżytych przyjaciółek trudno wybrać tą jedyną. Oczywiście, jeśli którakolwiek z nich go zechce. Liv nienawidziła go po tym wywiadzie, a Annabel widocznie ciągnęło coś do Patricka. Do chłopaka, który jest nie za bardzo wiadomo gdzie.
- Poczekaj tu, pójdę do Liv. - Zatrzymał go Vincent.
 Zdziwił się, ale już po chwili poznał dom jego przyjaciółki z planu.
- Okej, idź - odparł.
 Gdy menadżer odszedł, zaczął układać sobie w głowie formułkę, którą miał zamiar wygłosić przed Liv oraz Ann. Starał się wybrać odpowiednie słowa, by żadnej nie zranić. Mimo wszystko, jego wysiłki był na marne. Dobrze wiedział, że wszystko wypadnie mu z głowy i palnie coś głupiego.
 Z zamyślenia wyrwał go trzask drzwi. Podniósł głowę i zobaczył Vincenta ze ściągniętymi brwiami oraz grymasem na twarzy.
- Wydaje się, że masz mały problem, kochasiu. Obie wyszły z pół godziny temu. I nie wiadomo kiedy wrócą.
****ღ****ღ****ღ****ღ****ღ****ღ****ღ****ღ****ღ****ღ****
* - Agata Christie: Morderstwo w Mezopotamii. Rozdział, pt. Nocna trwoga, str. 61.
****ღ****ღ****ღ****ღ****ღ****ღ****ღ****ღ****ღ****ღ****
Za nami dwunasteczka. Następna będzie trzynastka, ciekawe czy pechowaxD.
Tak ogólnie to rozdział jest według mnie... hym... ciekawszy od poprzednich? Nie, na pewno nie:p. Nie jest zły, ale do ideału mu daleko. Zresztą - jak każdemu mojemu rozdziałowi:D.
Tak w ogóle to zbliża się Wielkanoc i teraz mam dla Was propozycję. Pisałam o tym już na fb, ale, jak powszechnie wiadomo, pewnie nikt tego nie widziałxD. A więc, ponawiam pytanie:
Wolicie, żebym napisała kolejny bonus, tym razem świąteczny, czy raczej OS o wybranej przez Was tematyce, niekoniecznie związany z tym opowiadaniem?
Czyli: BONUS vs ONE SHOT.
Wasz wybór - ja się nie mieszam. 
Wracając do tego opowiadania, to myślę, że zostało tak 8-13 rozdziałów + EPILOG. Tak, niezdecydowana jaxD. Co do końcowych par to mam już pomysł, pewnie Was zaskoczę:p.
Właśnie! Miałam jeszcze poruszyć sprawę Waszych blogów [wkrótce zakładka 'Czytam i uwielbiam']. Może się zdarzyć, że nie skomentuję jakiś rozdziałów. Są przyczyny. A mianowicie:
a) albo zapomniałam i myślałam, że skomentowałamxd,
b) brak czasu/brak komputera.
Dobra, nadrobię to w najbliższym czasie - nie martwcie się.
Skoro jesteśmy przy tym temacie to co u Was?
U mnie wreszcie zaczęło się wolnexD. 
Okej, kończę, bo notka będzie dłuższa od rozdziału.
Ciao!:*
ROZDZIAŁ XIII POJAWI SIĘ PEWNIE JAKOŚ W PRZYSZŁYM TYGODNIU. NAJPÓŹNIEJ W PIĄTEK;).
~Vanill

2 komentarze:

  1. Genialny <3 A ja się wkurzyłam, bo głupia nie dodałam komentarza całego napisanego tylko wyłączyłam kompa -.- Dobra, piszę od nowa.
    Według mnie Liv nie powinna tak odsuwać Ann od tej sprawy, tzn. wiesz, kazać jej spać i wgl. Patrick to jej przyjaciel, a ona chciałaby mu pomóc, a nie tylko leżeć, spać i czytać .
    Logan. Jak ja go nie lubię! Nie wiem nawet dlaczego, nie mam wyraźnego powodu, ale jakoś go od razu nie polubiłam.
    Co do twojego pytanka - wolę bonus ;) Tamten był genialnyyyyyy ♥
    To chyba tyle, czekam na next! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie ja też skasowałam komentarz przez przypadek u ciebie na bloguxd.
      Widzisz - ja też nie przepadam za LoganemxD.
      Dzięki za tą uwagę co do Ann i Liv;). Na pewno się przyda:D.
      A za bonus wezmę się już dzisiaj:).
      Dzięki za komentarz<3333.
      ~Vanill

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz. Przyjmuję pochwały jak i konstruktywną krytykę, dzięki, której mogę poprawić się w pisaniu:)