piątek, 21 marca 2014

ROZDZIAŁ VIII~ Nienawidzę cię!

Z dedykacją dla GAJI Orginal. Dziękuję za wszystkie komentarze:D
W dzi­siej­szych cza­sach większość ludzi ma cenę, za­miast wartości. 
*PATRICK*
Byli już tak blisko. Wystarczy jeden, szybki ruch i ich usta połączą się w pocałunku.  Nagle Annabel odskoczyła od Patricka jak oparzona.
- Wybacz- wyszeptała schylając głowę.
- Za co mnie przepraszasz?- zdziwił się chłopak.
- To było nieodpowiedzialne z mojej strony. Po prostu mam przyjaciółkę i po chwili jej nie mam.
 Annabel należała do osób, które obrażają się przez byle błahostkę. Dlatego Patricka nie zaskoczyło, że nienawidzi swojej nowej przyjaciółki.
- Dobra, a powiesz mi dlaczego jesteś taka?- zapytał. Wiedział, iż tylko tak da mu się ją udobruchać.
- Ech... Miałyśmy być takimi BFF, a ona już następnego dnia ogłasza w telewizji coś, czego nie raczyła mi powiedzieć. Nie wkurzyłbyś się?
- Wkurzyłbym, ale nie o mnie mowa. Od kiedy przyjaźnisz się z Liv?- spytał.
- No cóż… Od wczorajszego popołudnia- odparła po krótkim namyśle.
 Zupełnie zapomnieli o niedokonanym pocałunku. Tak już się działo kiedy byli w swoim towarzystwie. Kochali się jak brat z siostrą. O wszystkich bardziej romantycznych scenkach zapominali niemalże od razu. W końcu byli dla siebie zbyt ważni, żeby siebie stracić.
- Czego to wymagasz?! Że od razu powie o swoim związku pierwszej lepszej fance?!- naskoczył na Annabel.
 Dziewczyna westchnęła i pokręciła głową. Starała się ukryć łzy, które już zdążyły pojawić się w kącikach jej oczu. Dobrze wiedziała, że Patrick się o nią martwi, dlatego tak na nią nakrzyczał. Ostatnio jednak zachowywała się inaczej. Każdy szczegół, który normalnie by zignorowała traktowała teraz z największą powagą. 
- Nie wymagam od niej niczego- przemówiła po dłuższej chwili- tylko trochę mnie to zraniło.
 Patrick westchnął. Czasami nie dało normalnie pogadać się z Annabel.
- Nie chcesz- nie mów. Nie będę naciskał. 
 Dziewczyna opuściła głowę i spojrzała na niego morderczym wzrokiem.
- Już naciskasz- wysyczała. 
- Nie. Na razie prowadzę przesłuchanie, skarbie- zaśmiał się.
 Annabel coś mruknęła pod nosem, a już po chwili jej twarz zdobił ogromny uśmiech. Lubiła jak Patrick nazywał ją ‘skarbie’. Była to jej pieszczotliwa ksywka.
- No! Widzisz, ja mam talent do rozśmieszania ludzi.- Położył się na łóżku. Położył to niewłaściwe słowo. Raczej rozłożył.
- Nie za wygodnie ci?- prychnęła Annabel. W odpowiedzi pokręcił głową.
  Nie do końca wiadomo jak, ale dosłownie już po sekundzie leżał już na podłodze. Usłyszał chichot swojej przyjaciółki i wiedział, że to przez nią przeżył bliskie spotkanie ze swoim dywanem.
- Ann!- krzyknął.
- No co? Mam przynajmniej poczucie humoru- odparła starając się nie roześmiać.
- Serio? To może z łaski swojej sama pocałujesz podłogę? Bo mnie to jakoś nie leży- warknął wstając.
- Aj tam, aj tam.- Machnęła ręką i już po chwili leżała na ziemi. – Ej! – krzyknęła.
- Oj tam, oj tam- zapiszczał Patrick naśladując Annabel.
- Ja tak nie mówię! – wrzasnęła, po czym rzuciła się na przyjaciela.
 Ten jednak szybko się uchylił przez co dziewczyna wylądowała na poduszkach.
- Ty...! - wysapała.
- Spokojnie, Ann. Jeszcze żyłka ci pęknie- zaśmiał się. Nagle jego przyjaciółka rzuciła w niego poduszką. Stracił równowagę i upadł.
- Ja nie mogę z ciebie!
- Annabel!- krzyknął.
- No co? Co ,,Annabel''?- zapytała podchodząc bliżej niego.
- Wiesz co! Mam focha!
- Ponieważ?
- Rzucasz we mnie poduszkami!- wyjaśnił.
- Ja nie mogę! Naprawdę jesteś aż taki dziwny?- jęknęła.
- Nie powiedziałbym, że ,,dziwny". Raczej wyjątkowy- odparł.
 Dziewczyna wywróciła oczami i zerknęła na zegarek. Nerwowo przygryzła wargę.
- 12, muszę iść- powiedziała.
- Ooo...- zasmucił się Patrick.
 Annabel podeszła do niego i delikatnie musnęła jego usta. Właściwie ten pocałunek był jak dotyk motyla. Ulotny, delikatny i prawie go nie było.
- Pogadamy później- oznajmiła, po czym wyszła z pokoju.
 Chłopak ostrożnie dotknął swoich ust. Był pewien, że przyjemne mrowienie w nich, nie opuści go przez kilka następnych dni.
*LIV*
- Możesz mi z łaski swojej wytłumaczyć co to było?!- naskoczyła na Logana.
- Cóż... czasami trzeba powiedzieć coś z zaskoczenia, żeby kariera zaczęła się kręcić- wytłumaczył.
 Liv spojrzała wymownie w sufit.
- I co? Musiałeś powiedzieć akurat, że się spotykamy, co jest bzdurą wyssaną z palca?!- krzyknęła.
- Livi, spokojnie. Nic się nie stało- starał uspokoić się przyjaciółkę. Wychodziło mu to raczej średnio.
- Wiesz co, Logan? Jesteś żałosny. Tak! Dobrze słyszałeś. Ża-ło-sny. Liczy się dla ciebie tylko i wyłącznie kariera. I wiesz co ci powiem?
 Pokręcił głową.
- Odchodzę. Tak, odchodzę z ,,Bądź, marz, wierz". Nie mam zamiaru widzieć cię na oczy przez dwieście lat- warknęła.
 Chłopak stał jak sparaliżowany.
- Nie możesz. Musimy nakręcić jeszcze dwadzieścia odcinków trzeciego sezonu- zaprotestował. Mimo wszystko nie krzyczał. Mówił spokojnym głosem.
- Logan, to nie ma sensu. W scenariuszu jest, że mamy pocałować się jeszcze dwa razy. A ja nie mam zamiaru więcej cię widzieć!
- Wściekasz się o jakiś głupi wywiad. Pozbawione sensu.- Wzruszył ramionami.
- To jest Carmela le Brun! Jej program zrujnował setki gwiazd! A wszystko przez jakieś głupoty! Możliwe, że właśnie załatwiłeś naszą karierę!
 Krzyczała i płakała jednocześnie. Wiedziała, iż jej 'chłopak' właśnie zburzył całe jej życie, które układała od wielu, wielu lat. To tak jakby zburzył domek z kart. Tylko, że karty można odbudować. Z życiem nie będzie tak łatwo.
 Liv otarła łzy i, jak na kobietę przystało, przywaliła Loganowi z liścia.
- Za co to?!- krzyknął zaskoczony chłopak.
- Za zrujnowanie mojego życia- warknęła i wyszła ze studia telewizyjnego.
****ღ****ღ****ღ****ღ****ღ****ღ****ღ****ღ****ღ****ღ****ღ****ღ****ღ****ღ****ღ****
Nie mam pojęcia co napisaćXD.
No, mamy już VIII rozdział. Miał być szybciej, ale czasu zabrakłoXD. 
A! Nie przyzwyczajajcie się do tych par:)! 
Taki małe ostrzeżenie.
Tak w ogóle to mam zaciesz. Przyszło dzisiaj 'Universo' :D:D:D! Oh yeah!
Dobra, tyle z mojej strony.
Prawie bym zapomniała!
Zapraszam tutaj! Potrzebujemy komentarzy:(.
ROZDZIAŁ IX POJAWI SIĘ ZA TYDZIEŃ:3
~Vanill

1 komentarz:

  1. To tak jakby zburzył domek z kart. Tylko, że karty można odbudować. Z życiem nie będzie tak łatwo. - Genialny kawałek <33

    Dobrze, że ona mu przywaliła z liścia. Należało mu się.
    Podobał mi się kawałek z Ann i Patrickiem <3 Kocham ich ! ♥
    Idę czytać next ;3

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz. Przyjmuję pochwały jak i konstruktywną krytykę, dzięki, której mogę poprawić się w pisaniu:)